Forum Depersonalizacja Strona Główna Depersonalizacja
Derealizacja
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Cześć wszystkim :)

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Depersonalizacja Strona Główna -> Moja historia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
salamandra




Dołączył: 19 Paź 2014
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2

PostWysłany: Nie 14:05, 19 Paź 2014    Temat postu: Cześć wszystkim :)

Hej, zaglądałam tu do Was od jakiegoś czasu, ale dopiero teraz odważyłam się napisać. Moja historia jest dość zagmatwana. W moim domu rodzinnym była wszelkiego rodzaju przemoc, która skupiła się głównie na mnie, bo byłam najmłodsza i najłatwiej było uderzyć we mnie (nie będę tu opisywać konkretnych sytuacji, bo nie o to chodzi). Do okresu dojrzewania miałam oparcie w bracie, niestety on zaczął się nade mną pastwić jak sam osiągnął ok 13 lat (jest starszy ode mnie o 3 lata), więc nasza przyjaźń się skończyła i tej relacji najbardziej mi żal, bo z nim byłam blisko.. Całe dzieciństwo marzyłam o wyprowadzce z domu rodzinnego, kilka razy planowałam ucieczkę, ale nigdy jej nie zrealizowałam. Wyprowadziłam się zaraz po maturze. Rodzice się ode mnie totalnie odcięli jak się wyprowadziłam, podkreślając, że "jak chciałam sobie radzić sama to mam sobie poradzić sama" i nie mam z nimi żadnego kontaktu od wyprowadzki (wyłączając groźbę procesu sądowego w sprawie płacenia za studia- co mi się należało i groźbę policji jak mnie nie chcieli ubezpieczyć, a mieli obowiązek). Chcieliby mieć mnie na totalną wyłączność, co próbowali osiągnąć, totalnie mną manipulując, jakoś udało mi się z tego wybrnąć. W wieku 20 lat rozpoczęłam psychoterapię, którą skończyłam w lipcu tego roku. Nie oznacza to, niestety, końca problemów. Jedna terapeutka (byłam na kilku grupach terapeutycznych) podsumowała, że to cud, że nie weszłam w psychozę i mam czasem wrażenie, że to moje największe osiągnięcie. Moja terapia była burzliwa, dużo z niej wyniosłam i wiele zawdzięczam spotkanym terapeutom (m.ni zdolność, zrujnowaną przez rodziców, budowania więzi z ludźmi i zaufania do nich) , ale... niestety terapeutka nie uwierzyła w moje objawy DD dwa lata temu (jak mówiłam o nich, że mam je od ponad 2 lat, czyli obecnie już ze 4 lata- i to podczas terapii), twierdząc, że któraś z nas by to wcześniej zauważyła (studiuję psychologię, a właściwie ją niedługo kończę- w tym tygodniu mam obronę mgr), dopiero terapeutka grupowa (z tego samego ośrodka) potwierdziła moje przypuszczenia, niestety po kolejnych dwóch latach i tuż przed zakończeniem terapii i... zostałam z DD po terapii :/
Przyznam tu jednak rację tej terapeutce, że już za długo byłam w relacji zależnościowej i potrzebuję stanąć na własnych dorosłych nogach, co właśnie usiłuję zrobić. Niestety, jest to bardzo trudne, bo poza DD mam umiarkowany epizod depresyjny, który u większości pacjentów pojawia się podczas terapii- mój się pokazał po jej zakończeniu, bo najważniejsze rzeczy otworzyłam na końcowej grupie psychodramy. Możecie się jednak zdziwić, ale mnie cieszy ten depresyjny epizod, bo wiem, że moje DD wynika najogólniej mówiąc z tej schowanej depresji i lęku, że sobie nie ułożę życia bez tych wszechpochłaniających rodziców, których w swojej głowie, mimo wyprowadzki, bardzo chroniłam i nadal trochę chronię, a siebie nadal gnębię trochę za próby uniezależnienia od nich. Zatem im bardziej depresyjna jestem, tym mniej doświadczam DD i zbliżam się wreszcie, mam nadzieję, do pełni zdrowia. Jednego dnia bardziej doświadczam DD, innego bardziej depresję. Są dni, kiedy boję się, że tego więcej nie zniosę i takie, że czuję już metę swoich zmagań dosłownie o krok- i o tych dniach staram się pamiętać w tych dniach gorszych. Staram się pamiętać, że ten niemal paniczny lęk, który się czasem pojawia, jest mniejszym nasileniem lęku z DD, a więc rzeczą raczej dobrą niż niepokojącą. Nie jest łatwo złapać taki dystans.

Na terapię się obecnie nie wybieram (daję sobie jeszcze z pół roku na samodzielne poradzenie sobie wedle zaleceń byłej terapeutki), rozumiem mniej- więcej, co się ze mną dzieje i potrzebuję czasu na to, żeby sobie pozwolić na gorszą formę. W ramach działań terapeutycznych stosuję elementy relaksacji , yerbę, zieloną herbatę, omegę, dziurawca i wiesiołka Razz i ukochanego PSA- SPANIELA Very Happy Trochę pomaga.

Chętnie włączę się do tego ekskluzywnego grona osób doświadczających "odmiennych stanów świadomości" Smile Bardzo potrzebuję kontaktu z innymi cierpiącymi na DD, niestety w terapii z nikim takim się nie spotkałam, co upewniło mnie w zgubnej "wyjątkowości" doświadczeń..
Mam nadzieję, że będę też umiała sama coś dać z siebie innym użytkownikom Smile

Pozdrawiam i miłej niedzieli życzę!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Depersonalizacja Strona Główna -> Moja historia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin