Forum Depersonalizacja Strona Główna Depersonalizacja
Derealizacja
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Deralizacja piekło kture zabija..Artykuł
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Depersonalizacja Strona Główna -> Moja historia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Łukasz25




Dołączył: 30 Cze 2010
Posty: 177
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/2

PostWysłany: Nie 19:57, 15 Sty 2012    Temat postu:

ryczal napisał:
Od roku mam DD. właśnie skończyłem 16 lat. Od ostatniego roku nie pamiętam żadnych wydarzeń itp. Czasami zapamiętam jakiś obraz który utkwi mi w pamięci. Gdy kończyłem szkołe podstawową był pasek na świadectwie, wyróżnienie, od góry do dołu 5. Dziś jestem w 3 gimn. Jestem zagrożony z j. polskiego, i z innego przedmiotu.
Spotykam starych nauczycieli, kiwają głową i mówią - o, ten sie popsuł.......kiedyś dobry uczeń. pffff....
Tylko kiedyś nie miałem tego holernego dd.

W czasie ostatnich tygodni pogarsza sie moje samopoczucie. Widze intensywniejszy śnieg optyczny, głośniejsze dzwonienie w uszach, do tego dziwne problemy z zasypianiem (nie moge usnąć, a rano jestem niewyspany.) Od rana do godz 15 jakoś funkcjonuje. Później.... jest jeszcze gorzej.
Poszedłem za radą jednej osoby z forum-polecił mi czytanie. Ale nie potrafie sie skupić na książce. Gdy zaczynam czytać jest ok, ale za dwie minuty odlatuje, nie nadążam. Próbowałem czytać wolniej, robić przerwy, ale to nie pomaga. Coraz częściej patrze w lustro, i na ręce (jakby były przyszte do mojego ciała).
To nie depresja. to dd, które sie nasila.


To co opisujesz wskazuje na depresję bo jak ktoś już wcześniej napisał d/d to objaw depresji. Wyleczyłem depresje 1,5 roku temu i razem z depresją minęła mi też d/d. Teraz mam nawrót depresji a razem z nią d/d i choć jest mi ciężko to nie popadam już w takie silne stany lękowe jak ostatnim razem a i d/d jest pod jakąś tam kontrolą.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
AniaM.M.




Dołączył: 17 Lip 2011
Posty: 38
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 11:37, 02 Lut 2012    Temat postu:

ja uważam, a doszłam do tego niedawno, że można być nawet bardzo scześliwym w dd, mimo ogromnego cierpienia wewnetrznego, wiecie czym jest u mnie te szczescie? to bycie SOBĄ. Sprobuje to opisac tak:

Odkąd pamiętam probowano mi mówic że mam byc "taka i taka", jak mam chodzic, mowic, jakie mam robic miny, jak mam sie tez oczywiscie zachowywac (to akurat normalne ale nie w kazdej postaci), jaka mam ogólnie być, czyli nie być sobą ale kimś innym, kimś AKCEPTOWANYM społecznie, nie sobą. I o dziwo, teraz w dd, zaczęłam powracać do żródła, do bycia sobą w czystej postaci. To jest bardzo trudne, trzeba sie nauczyc i przyzwyczaic (co najtrudniejsze) do całkiem nowych postaw. U mnie, gdy wyłączam maskę, gdy pozwalam sobie na bycie sobą (teraz to juz kilka razy dziennie po kilka-kilkanascie minut) to CAŁKIEM inaczej :widze, czuje, myśle, oceniam otoczenie i SIEBIE, inaczej nawet mowie (innym głosem). Jestem inna od a do z. Spytalam wczoraj psychiatry czy to, ze tak naprawde pojawila sie u mnie nowa osobowosc, (w której czuje sie w koncu całkiem na miejscu i swobodnie) to nie oznaka schizofrenii. On to wykluczył. I ja tez przeczuwam że to nic innego jak powrót do że tak powiem istoty siebie, bo nie wiem jak to inaczej określić, do istoty którą "przestawałam być" może od 2 roku życia.
Wiecie co czuje gdy wiem, że teraz to jestem napewno JA? :
spokój, szczęście, pełna akceptacja i miłość do siebie, akceptacja otoczenia, trzezwe myslenie o ludziach (akceptujemy ich takimi jacy sa ale tez widzimy wyraznie jacy są i ROZUMIEMY ICH), objawy dd prawie całkiem ustępują, rozumiemy gdzie jesteśmy i dlaczego w tym miejscu (w życiu) jesteśmy, ogólnie czuję pierwszy raz w życiu ŁAD, PORZĄDEK W GŁOWIE i o dziwo (mimo chaosu czasem) NA ZEWNATRZ. Czujemy się w tym stanie idealni, ale normalni i całkiem zwyczajni, tzn. jest to poczucie bycia ideałem ze zdrową dozą egzoimu i bez cienia pychy.

Myślę że do dotarcia do mojej prawdziwej istoty mnie pomogło mi ciągłe, bezustanne zastanawianie się kim jestem, dlaczego jestem itp (czyli standard w derealizacji) oraz wiara, do której doszłam również w "chorobie". Tylko że ja mam ogromną mobilizację do jak najszybszego wyleczenia, ja muszę (=CHCĘ) się jak najszybciej wyleczyć więc pracuję na jak najszybszych obrotach i wiem już kim i jaka jestem, czy wiecie jakie to jest CUDOWNE!!???? TO JEST WŁAŚNIE SZCZĘŚCIE

Także pracujcie dalej intensywnie nad sobą, zastanawiajcie się jak chcecie zyc, co wam odpowiada a co nie, jacy byście chcieli naprawdę być. Bardzo trudno jest do tego dotrzeć, bo każdy tzw. "normalny człowiek" chce być: doceniany, kochany, bogaty, spełniony zawodowo itp. ale to nie są WASZE prawdziwe cele, wierzcie mi. Prawdziwie czujący i będący sobą człowiek chce dla siebie całkowicie czego innego. Chce spokoju, stabilizacji, szczęścia które daje nawet minimum socjalne, akceptacji siebie i bliźnich, tacy chcemy być naprawdę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Łukasz25




Dołączył: 30 Cze 2010
Posty: 177
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/2

PostWysłany: Czw 12:56, 02 Lut 2012    Temat postu:

AniaM.M. napisał:
ja uważam, a doszłam do tego niedawno, że można być nawet bardzo scześliwym w dd, mimo ogromnego cierpienia wewnetrznego, wiecie czym jest u mnie te szczescie? to bycie SOBĄ. Sprobuje to opisac tak:

Odkąd pamiętam probowano mi mówic że mam byc "taka i taka", jak mam chodzic, mowic, jakie mam robic miny, jak mam sie tez oczywiscie zachowywac (to akurat normalne ale nie w kazdej postaci), jaka mam ogólnie być, czyli nie być sobą ale kimś innym, kimś AKCEPTOWANYM społecznie, nie sobą. I o dziwo, teraz w dd, zaczęłam powracać do żródła, do bycia sobą w czystej postaci. To jest bardzo trudne, trzeba sie nauczyc i przyzwyczaic (co najtrudniejsze) do całkiem nowych postaw. U mnie, gdy wyłączam maskę, gdy pozwalam sobie na bycie sobą (teraz to juz kilka razy dziennie po kilka-kilkanascie minut) to CAŁKIEM inaczej :widze, czuje, myśle, oceniam otoczenie i SIEBIE, inaczej nawet mowie (innym głosem). Jestem inna od a do z. Spytalam wczoraj psychiatry czy to, ze tak naprawde pojawila sie u mnie nowa osobowosc, (w której czuje sie w koncu całkiem na miejscu i swobodnie) to nie oznaka schizofrenii. On to wykluczył. I ja tez przeczuwam że to nic innego jak powrót do że tak powiem istoty siebie, bo nie wiem jak to inaczej określić, do istoty którą "przestawałam być" może od 2 roku życia.
Wiecie co czuje gdy wiem, że teraz to jestem napewno JA? :
spokój, szczęście, pełna akceptacja i miłość do siebie, akceptacja otoczenia, trzezwe myslenie o ludziach (akceptujemy ich takimi jacy sa ale tez widzimy wyraznie jacy są i ROZUMIEMY ICH), objawy dd prawie całkiem ustępują, rozumiemy gdzie jesteśmy i dlaczego w tym miejscu (w życiu) jesteśmy, ogólnie czuję pierwszy raz w życiu ŁAD, PORZĄDEK W GŁOWIE i o dziwo (mimo chaosu czasem) NA ZEWNATRZ. Czujemy się w tym stanie idealni, ale normalni i całkiem zwyczajni, tzn. jest to poczucie bycia ideałem ze zdrową dozą egzoimu i bez cienia pychy.

Myślę że do dotarcia do mojej prawdziwej istoty mnie pomogło mi ciągłe, bezustanne zastanawianie się kim jestem, dlaczego jestem itp (czyli standard w derealizacji) oraz wiara, do której doszłam również w "chorobie". Tylko że ja mam ogromną mobilizację do jak najszybszego wyleczenia, ja muszę (=CHCĘ) się jak najszybciej wyleczyć więc pracuję na jak najszybszych obrotach i wiem już kim i jaka jestem, czy wiecie jakie to jest CUDOWNE!!???? TO JEST WŁAŚNIE SZCZĘŚCIE

Także pracujcie dalej intensywnie nad sobą, zastanawiajcie się jak chcecie zyc, co wam odpowiada a co nie, jacy byście chcieli naprawdę być. Bardzo trudno jest do tego dotrzeć, bo każdy tzw. "normalny człowiek" chce być: doceniany, kochany, bogaty, spełniony zawodowo itp. ale to nie są WASZE prawdziwe cele, wierzcie mi. Prawdziwie czujący i będący sobą człowiek chce dla siebie całkowicie czego innego. Chce spokoju, stabilizacji, szczęścia które daje nawet minimum socjalne, akceptacji siebie i bliźnich, tacy chcemy być naprawdę.



Bardzo mądrze napisane. W moim przypadku doświadczenie depresji a zwłaszcza d/d też sprawiło że inaczej zacząłem patrzyć na życie i ostatni rok był jednym ze najszczęśliwszych w moim zyciu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ryczal




Dołączył: 27 Lis 2011
Posty: 47
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: swietokrzyskie

PostWysłany: Sob 23:04, 04 Lut 2012    Temat postu:

Krókta piłka.

Wstaje o godzinie 7:10. Wracam ze szkoły o 14:50
Czasami gdy poza śniadaniem (i dwiema bułkami) nie zjem nic więcej to po powrocie do domu boli mnie głowa.
O godzinie 17:00 kłade się na łóżko aby poleżeć chwile i odpocząć.
heh. Budze sie, jest godzina 21.

Zaobserwowałem, że gdy idę spać wcześniej (o zmęczenie) budze sie i jestem jeszcze bardziej zmęczony. Zmęczenie utrzymuje się przez następny dzień. Toważyszy mu ''dzwonienie w uszach" (każdy najcichszy dźwięk mi przeszkadza), ale za to lepiej widze (tak jakby mniejszy śnieg optyczmy).


Pozdrawiam. Życze wytrwałości w depersonalizacji.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Łukasz25




Dołączył: 30 Cze 2010
Posty: 177
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/2

PostWysłany: Nie 13:04, 05 Lut 2012    Temat postu:

ryczal napisał:
Krókta piłka.

Wstaje o godzinie 7:10. Wracam ze szkoły o 14:50
Czasami gdy poza śniadaniem (i dwiema bułkami) nie zjem nic więcej to po powrocie do domu boli mnie głowa.
O godzinie 17:00 kłade się na łóżko aby poleżeć chwile i odpocząć.
heh. Budze sie, jest godzina 21.

Zaobserwowałem, że gdy idę spać wcześniej (o zmęczenie) budze sie i jestem jeszcze bardziej zmęczony. Zmęczenie utrzymuje się przez następny dzień. Toważyszy mu ''dzwonienie w uszach" (każdy najcichszy dźwięk mi przeszkadza), ale za to lepiej widze (tak jakby mniejszy śnieg optyczmy).


Pozdrawiam. Życze wytrwałości w depersonalizacji.


A jak się leczysz?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ryczal




Dołączył: 27 Lis 2011
Posty: 47
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: swietokrzyskie

PostWysłany: Nie 17:13, 05 Lut 2012    Temat postu:

Łukasz25 napisał:
ryczal napisał:
Krókta piłka.

Wstaje o godzinie 7:10. Wracam ze szkoły o 14:50
Czasami gdy poza śniadaniem (i dwiema bułkami) nie zjem nic więcej to po powrocie do domu boli mnie głowa.
O godzinie 17:00 kłade się na łóżko aby poleżeć chwile i odpocząć.
heh. Budze sie, jest godzina 21.

Zaobserwowałem, że gdy idę spać wcześniej (o zmęczenie) budze sie i jestem jeszcze bardziej zmęczony. Zmęczenie utrzymuje się przez następny dzień. Toważyszy mu ''dzwonienie w uszach" (każdy najcichszy dźwięk mi przeszkadza), ale za to lepiej widze (tak jakby mniejszy śnieg optyczmy).


Pozdrawiam. Życze wytrwałości w depersonalizacji.


A jak się leczysz?


Leczy mnie muzyka. Płynie ona od przyjaciół z którymi na codzień przebywam. Rozmawiamy, żartujemy. Pomaga mi to zapomnieć o tym cholernym stanie. Gdy jej słucham, nie przeszkadza mi dzwonienie w uszach, ani śnieg optyczny. Ignoruje otępienie z którym na codzień się zmagam. Słucham jej, mimo iż szybko zapomnę jej słowa.
Gdy wracam do domu, muzyka ucicha. Czuje taki introwertyzm płynący z mojego wnętrza. Próbuje go stłumić, ale on się nasila, zna moją słabość. Wraca, gdy mam nieudany dzień, albo gdy wlepiam oczy w monitor komputera. Przybija mnie, i zmusza abym poszedł za jego krokami.
Miałem lęki, samobójcze myśli z którymi nie przegrałem.
Niektórzy ludzie omijają mnie, postrzegają jak przedmiot nieszczęść. Ale wtedy wiem, za jaką muzyką podążać. Nie za płaskim, szpanerskim reggae z iPada,ale za muzyką która mnie wspiera.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Łukasz25




Dołączył: 30 Cze 2010
Posty: 177
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/2

PostWysłany: Nie 20:01, 05 Lut 2012    Temat postu:

Ryczal-to mogę cię pocieszyć ale na pewno nie masz nic związanego z d/d. Chodzisz normalnie do szkoły, nie leczysz tego a na dodatek pomaga ci słuchanie muzyki. Nie wiem ile masz lat ale to co masz to zwykłe zamulanie...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
mysterios




Dołączył: 31 Mar 2012
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2

PostWysłany: Sob 23:44, 31 Mar 2012    Temat postu:

Witam! Piszę po dwóch latach od napisania postu.Moje życie zmieniło się o 180 stopni,i jest jedna rada jaką mogę powiedzieć każdemu kto chce z tego gówna wyjść,zmiana stylu życia,i zawalony dzień o rana do wieczora.Niestety każdy kto ma derealizację czy to depresje a te choroby idą w parze,po jakimś czasie staje się hipochondrykiem ! Tak 80 procent derealizacji to nic innego jak wasza wkręta umysłu.

wmawianie potem stres potem stany lękowe = Derealizacja (naturalna obrona organizmu spowodowana lękiem)

Z doświadczenia wiem że są to straszne odczucia jakie się ma i generalnie nasz umysł nas oszukuje i niestety ale myślę że do końca życia zostaną mi te chwilowe odrealnienia jakie jeszcze mam i do tego dziury w pamięci które są coraz większe.Nie jest to tak nasilone jak kiedyś ale czasem idę ulicą i tracę poczucie rzeczywistości nagle.Jeżeli chodzi o leki to one po prostu mnie zamulały i stawałem się obojętny,dlatego je odstawiłem bo nie dałem rady taki zajebany mułem być 24h.

80% to wmawianie sobie a to 20 % sam do dzisiaj nie wiem,bo jak pisałem od czasu do czasu jeszcze ,,śnie na jawie,, wiem też że przez te lata powrotu do normalności zmieniłem się i to strasznie.czy na lepsze?czy na gorsze ? nie wiem nie mi to oceniać.Każdemu z was życzę powrotu do realności i wygrania walki z samym sobą..bo nie ma piękniejszego uczucia jak czujesz i odczuwasz to co się dzieje do o koła Ciebie i wtedy czujesz tą wolność umysłu..


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Nimfadora




Dołączył: 07 Maj 2011
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2

PostWysłany: Nie 23:54, 08 Kwi 2012    Temat postu:

Hej wszystkim z dd też należe do waszego grona dopadlo mnie to chole.. okolo 2 lat temu . Więc mogę podzielic sie z wami swoimi spostrzezeniami , a więc najpierw odniose sie do artykulu po piewsze bardzo ciekawy zgodnie opisane kazde odczucia somatyczne i psychiczne a nawet te duchowe , ale nie zgadzam sie z jednym faktem , iż można sie urodzic z dd . Moim zdaniem dd nabywamy wtedy , gdy nasz umysl ,, swiadomość , superego" nie potrafi zniesc rzeczywistosci ma to glebsza przyczyne w naszej nie doskonalosci i niemoznosci przezwyciezenia czegosc czego pragniemy lub wierzymy chcemy wykonac nasze ego przejmuje kontrole i poprzez dd broni sie przed przytlaczajaca rzeczywistoscia z ktora sobie nie radzimy. Kiedy spojrzeć w głab naszej psychiiki chodz to nie latwe , można znalesc przyczyne tego stanu lecz to nie latwe i bardzo dluga droga przed wami ,, taka jak byla przedemna " . Podsumowując musicie sie pogodzic ze soba i z tym ze kazdy czlowiek nie jest idealny ,, nie jest supermenem " . POlecam wam zapoznanie sie z książką czy tez filmem ,, The secret" bardzo mi pomół . Moja przygoda z dd powoli znika , a choczasem pod wplywem nerwow wraca na chwile,a co depersonalicacji 50% na 50% ale wieże i że to przejdzie i wygram swoje życie Wink na nowo pozdrawiam was bedzie dobrze musi byc.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
mysterios




Dołączył: 31 Mar 2012
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2

PostWysłany: Śro 20:40, 11 Kwi 2012    Temat postu:

Derealizacja to nic innego jak podświadoma obrona twojej psychiki,która włącza się pod wpływem np.ciągłego stresu,używek (zmieniają na pewien czas postrzeganie czyli świadomość,a co za tym idzie
uaktywniają np stany lękowe),dużo by wymieniać.Jest to jeden wielki LĘK w który im dłużej się zagłębiasz tym bardziej wydaje Ci się wszystko nie realne,a co za tym idzie są to złudne ODCZUCIA które są wytworem tylko i wyłącznie twojej psychiki i to ona robi Cie w huj..a.Po pewnym czasie dochodzi do takiej ano mali że chcesz być zdrowy/wa ale nie pamiętasz już tej odczuwanej realność i zaczynasz mieć swój świat,i dlatego derealizacja zmienia Ciebie.Podsumowując jest to w każdym z nas i nie masz nad nią bezpośrednio kontroli,i tu wchodzi już schemat,indywidualnych cech charakteru jakie kto ma.Jeden np może jarać zielsko codziennie i sobie żyje,a drugi sobie po pierwszym paleniu wkręci że ma zawał a to wywoła kurewskie stany lękowe i duże prawdopodobieństwo derealizacji albo i nie...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Depersonalizacja Strona Główna -> Moja historia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin