Forum Depersonalizacja Strona Główna Depersonalizacja
Derealizacja
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Czytaj tylko w przypadku, gdy masz za dużo czasu :)

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Depersonalizacja Strona Główna -> Moja historia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Zderealizowany




Dołączył: 02 Wrz 2009
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/2

PostWysłany: Śro 18:56, 02 Wrz 2009    Temat postu: Czytaj tylko w przypadku, gdy masz za dużo czasu :)

Witam wszystkich forumowiczów po raz pierwszy.

Trafiłem na to forum jakiś czas temu, szperając po necie w poszukiwaniu informacji o tym, co mnie w tym momencie nurtuje ale dopiero dzisiaj, po wnikliwej lekturze postanowiłem opisać swoją historię.

Z DD mam (nie)przyjemność od niecałych trzech miesięcy. Mogę nawet konkretnie powiedzieć, że spotkaliśmy się po raz pierwszy w okolicach 7 Czerwca (+/- 2 dni - nawet tak "głupie głupoty" zostają w głowie, kiedy ich nie potrzeba Smile ). Do tego czasu dużo działo się w moim życiu i prawdopodobnie to wpłynęło na mój obecny stan. Skończyłem studia, zastanawiałem się co będę robił dalej i pomimo że miałem załatwioną prawie pewną pracę, nie wiedziałem do końca na czym stoję. Wtedy pojawiła się ona - DD. Za swój sukces mogę uznać to, że pojechałem z nią na rozmowę kwalifikacyjną i dostałem swoją wymarzoną robotę Very Happy ale tu pojawiły się nowe schody. Dowiedziałem się, że na początku Września mój pracodawca wysyła mnie do zupełnie innego miasta, czego nie planowałem. Cieszę się z tego powodu okrutnie, bo zawsze chciałem wyjechać ale znowu zaczęło się zastanawianie i samonapędzająca się derealka. W końcu przyszedł Wrzesień, wyjazd za parę dni a ja ciągle w Matrixie.

Co się tyczy strachu przed chorobami psychicznymi, jest mi on bardzo ale to bardzo dobrze znany i chyba obok derealki najbardziej mi dokucza. Przechorowałem już chyba wszystkie możliwe. Zacząłem od depresji, potem były przeróżne nerwice a teraz, chyba tak jak większość z nas, jestem na etapie schizofrenii. Boję się jej panicznie. Do tego stopnia, że wszystkie zachowania i myśli, które mi do dzisiejszego dnia towarzyszyły interpretuję jako schizofreniczne a im więcej o tym myślę, tym bardziej się nakręcam. Na przykład: Zawsze uważałem, że fajnie byłoby zostawić na tym świecie coś po sobie, jakieś wspomnienia dla innych ludzi a nie przebimbać całe życie przed telewizorem z piwem w ręku jako relaksem po nudnej robocie i tak spędzać dzień za dniem. Chciałem robić coś, co miałoby jakieś znaczenie i sens a nie zapieprzać jak mała mróweczka przy taśmie w fabryce azbestu. Zawsze chciałem zwiedzać świat i jak najwięcej zobaczyć. Teraz myślę o tym inaczej, w sposób: "A może ja zawsze miałem tendencje schizofreniczne, bo chciałem poświęcać się dla ludzkości a nie zdawałem sobie z tego sprawy?" albo gdy myślę o innych miejscach na świecie od razu pojawia mi się myśl: "Chyba wydaję mi się, że mogę być wszędzie albo zobaczyć wszystko to, co widzieli lub widzą inni ludzie. Może wydaje mi się że jestem Bogiem?" i od razu panika, że skąd mi przychodzą do głowy takie myśli i skąd się pojawiają? Po czym prosty wniosek - "jestem schizofrenikiem". Wiem, że to irracjonalne i głupie ale jak chyba dobrze wiecie, w naszym stanie niewiele jest racjonalności. Ostatnio te myśli jakoś przestały mnie przerażać, bo pojawiają się tylko jak myślę o schizofrenii i sam się nakręcam ale zastąpiła je nowa panika, czyli: "Jeżeli już mnie to nie przeraża, to znaczy że już pogodziłem się z tym albo nie zdaję sobie z tego sprawy" i oczywiście znowu prosty wniosek - "jestem schizofrenikiem". Męczy mnie jeszcze jedno. Mianowicie to, że cały czas kontroluję się czy przypadkiem nie mam jakichś omamów wzrokowych, słuchowych, dotykowych i zapachowych. Coś na zasadzie - "Czy ja jestem pewny, że widziałem tego człowieka, który wszedł właśnie do klatki schodowej?" Albo - "Czy ten szum, który słyszę na pewno dochodzi z odkręconego piętro wyżej kranu, czy jest tylko w mojej głowie?" W 99,99% sytuacji okazuje się oczywiście, że tak - widziałem go i faktycznie wszedł do klatki oraz tak - to był tylko odkręcony kran, bo sąsiad brał prysznic. Męczy mnie ta ciągła samokontrola i pojawiające się myśli w postaci "Skąd mam pewność, że to było naprawdę i czy przypadkiem mi się nie zdawało?" Co do kontroli, to jest jeszcze jedna ciekawa sprawa. Panicznie boję się tego, że utracę kontrolę nad sobą, chociaż na zdrowy rozum oczywiście tak nie będzie. Czasami zastanawiam się: "Skąd mam być pewny, że w przeszłości nie traciłem nad sobą kontroli, skoro w moim życiu mogły być takie epizody a ja ich po prostu nie pamiętam?"

Jest jeszcze jedna "przecudowna" rzecz - chyba wyrobiłem w sobie fobię dotyczącą szpitali psychiatrycznych i ludzi chorych psychicznie. Kiedy słyszę albo czytam najmniejszą wzmiankę o jednym albo drugim, przechodzą mi ciarki po plecach. Mam bardzo dobrego kumpla, który ma stwierdzoną klinicznie schizofrenie i nigdy mi to nie przeszkadzało w kontaktach z nim ale teraz on dobija się do mnie a ja cały czas go zbywam, bo nie mam siły spotkać się akurat z nim. Mam nadzieję, że będę mógł kiedyś wytłumaczyć mu to na spokojnie i liczyć na zrozumienie.

Moim wielkim szczęściem było to, że na ostatnim roku studiów, czysto rozwojowo, poszedłem to psychologa i pracowałem z nim nad swoją osobowością. Ponieważ on dzięki temu zna mnie bardzo dobrze, ja ufam mu bezgranicznie a do pełni szczęścia dochodzi jeszcze to, że jest specjalistą od terapii nerwic - teraz, kiedy zaczęły się prawdziwe problemy, miałem do kogo się zwrócić więc poszedłem do niego jak w dym. Uspokoił mnie, że schizofrenia to nie moja liga a objawy nerwicowe i derealka pojawiły mi się, bo wyparłem i przyklepałem sobie strach przed przyszłością, przejęciem odpowiedzialności za własne życie, wyjazdem i zmianą otoczenia, po czym przeniosłem go na strach przed chorobami psychicznymi i objawami, które mi się pojawiły. To ma ręce i nogi i bardzo mi się ta teoria podoba. Na moje pytanie o to, czy powinienem wyjechać odpowiedział że po wyjeździe, kiedy już napięcie opadnie, wszystko może całkowicie ustąpić. Szanse wynoszą 50% ale jeżeli zrezygnuję z wyjazdu, to nigdy się nie przekonam. Podjąłem więc decyzję - z derealką czy bez - jadę! Najwyżej wrócę i zacznę terapię.

To tyle, jeżeli chodzi o moją, nie ukończoną jeszcze, historię. Mam nadzieję, że nie zanudziłem was tym esejem a moje uporządkowane akapity i zdania wielokrotnie złożone nie są objawem jakiejś choroby psychicznej. Very Happy

Pozdrawiam Was serdecznie. Trzymajcie się ciepło i nie poddawajcie się. Ja uciekam na imprezę pożegnalną, którą zorganizowali mi znajomi. Niestety, zabieram DD ze sobą ale ma nadzieję, że zgubi się gdzieś po drodze. Smile

P.S. Pochwalę się jeszcze, że dzisiaj udało mi się wyrwać derealce całą godzinę, przez którą żyłem praktycznie normalnie. Nie miały znaczenia choroby psychiczne, świat wyglądał normalnie i chciało mi się do ludzi. Uważam to za ogromny sukces, który także Was czeka. Szybciej niż Wam się wydaje. Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Zderealizowany dnia Śro 19:06, 02 Wrz 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
bua18




Dołączył: 03 Kwi 2009
Posty: 384
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/2

PostWysłany: Śro 23:02, 02 Wrz 2009    Temat postu:

rozbawiłeś mnie tymi akapitami Smile
nasunęła mi się refleksja dotycząca charakteru osób, które albo chorują na dd albo mają do tego tendencje. Mianowicie są to ludzie którzy patrzą na życie w nieco indywidualny i głębszy sposób, chcą żeby ich życie miało sens. W twoim przypadku było to ;nieprzesiedzenie zycia z piwem w ręku' , podróże. Myślałam w podobny sposób z drugiej strony dostrzegałam jak mało mogę zdziałać, zmienić.A stąd tylko krok do depresji i dd. Prawda jest taka jak w tej piosence "A ja za dużo widzę, zbyt mocno czuję". ta nadwrażliwość jest na swój sposób piękna.
Ale się rozgadałam, trochę nie na temat. Powracam więc. Po trzech czterech miesiącach człowiek do wszystkiego sie przyzywczaja, nawet do dd. Bierzesz tabletki na uspokojenie? uciszą to kontrolowanie samego siebie.
3mam kciuki za to że sprawdzisz się w nowej pracy. Smile


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez bua18 dnia Śro 23:03, 02 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Zderealizowany




Dołączył: 02 Wrz 2009
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/2

PostWysłany: Czw 10:08, 03 Wrz 2009    Temat postu:

bua18 napisał:
nasunęła mi się refleksja dotycząca charakteru osób, które albo chorują na dd albo mają do tego tendencje. Mianowicie są to ludzie którzy patrzą na życie w nieco indywidualny i głębszy sposób, chcą żeby ich życie miało sens. W twoim przypadku było to ;nieprzesiedzenie zycia z piwem w ręku' , podróże. Myślałam w podobny sposób z drugiej strony dostrzegałam jak mało mogę zdziałać, zmienić.A stąd tylko krok do depresji i dd. Prawda jest taka jak w tej piosence "A ja za dużo widzę, zbyt mocno czuję". ta nadwrażliwość jest na swój sposób piękna.


Na pewno coś w tym jest i bardzo trafnie to ujęłaś. Wiesz, zawsze byłem dumny z tej swojej wrażliwości a z drugiej strony, czasami (na przykład teraz) uważam ją za przekleństwo i wolałbym być zwykłym debilem, który niezbyt dużo rozumie, ma niewielkie potrzeby, w związku z czym ma mniej problemów.

Rozszerzę Twoją refleksję o pozytywna myśl, która nasunęła mi się po przeczytaniu Twojego posta a może przydać się wszystkim tym, którzy kombinują czy są schizofrenikami. Zgadzam się, że DD, nerwice i inne dziadostwa dopadają ludzi bardziej wrażliwych i szerzej pojmujących świat ale to wcale nie oznacza że mamy już schizę. Przecież na świecie jest pełno ludzi, którzy zawodowo robią coś więcej niż inni albo robią coś dla innych - politycy, artyści, wynalazcy, filozofowie, inżynierowie projektujący nowe, zadziwiające budowle, fizycy i astronomowie, którzy opracowują teorię że wszechświat jest inny niż go znamy, itd. Można by wymieniać do jutra. Nie stawiając się na równi z nimi, mam na myśli to, że jeżeli pojmują świat trochę głębiej i szukają nowych rozwiązań, nie są od razu schizofrenikami. Na pewno kilku się pomiędzy nimi znajdzie ale myślę że ich odsetek wcale nie jest większy niż wśród reszty społeczeństwa. Mam kumpla, który święcie wierzy że jeżeli zechce, może osiągnąć w życiu wszystko czego zapragnie, świat jest jego a życie jest piękne, przy czym jest okazem szczęścia i zdrowia psychicznego. To taki przebłysk mojego racjonalizmu, który mówi że ktoś wrażliwszy i bardziej otwarty nie musi mieć od razu schizy.

bua18 napisał:
Po trzech czterech miesiącach człowiek do wszystkiego sie przyzywczaja, nawet do dd. Bierzesz tabletki na uspokojenie? uciszą to kontrolowanie samego siebie.


Biorę 2 razy dziennie Pramolan zapisany przez Lekarza Rodzinnego. Trochę pomaga ale nie tak bardzo jak bym chciał. Teraz nie mam niestety już czasu na eksperymentowanie z innymi lekami. Stawiam więc wszystko na jedną kartę - wyjeżdżam, biorę jeszcze przez jakiś czas Pramolan i liczę na to że przejdzie po zmianie otoczenia, w nowej pracy, itd., lub pomimo tego nie przechodzi albo nawet się nasila i muszę wracać, żeby zacząć terapię. Jak wspomniałem wcześniej, równie dobrze może zdarzyć się jedno albo drugie. Jak będę musiał zacząć terapię to będzie oznaczało że nie była to moja życiowa droga i muszę szukać innego zajęcia. W każdym razie nie zginę, bo przecież świat się nie kończy. Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Magda




Dołączył: 03 Lut 2007
Posty: 525
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 11:22, 06 Wrz 2009    Temat postu:

Zderealizowany

tak bardzo podziwiam Twoje spokojne podejście do sprawy, że potrafisz się z tego śmiać, myśleć logicznie, nie boisz się wyzwań.
myślę że prędko z tego wyjdziesz, bo coś działasz, nie użalasz się nad sobą i wierzysz w swoje możliwości.
ja osobiście tak bardzo przywiązałam się do leków że często panikuję " co będzie jak nagle zabraknie mi leków ", to mnie przeraża, wydaje mi się że jak przestanę je brać to nasilą się objawy schizofrenii którą i tak na pewno już mam..
co do kontrolowania siebie, miałam identycznie jak Ty ale tylko prze krótki okres, kiedy to dopadł mnie przerażający lęk, trwało to może 2 tygodnie aż leki zahamowały ten lęk i zniknęły moje (wymyślone) omamy
powodzenia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Depersonalizacja Strona Główna -> Moja historia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin